wtorek, 20 stycznia 2015

Ważkowe zakończenie sezonu 2014

Hej hej.


Kochani wybaczcie że Was znowu zaniedbuje, jestem beznadziejną obserwatorką za Co Was przepraszam bo Wy poświęcacie czas na moje gadulstwo. Ostatni i aktualny tydzień to wariactwo, dostałam zlecenia na różne kartki, w tym na 3 ślubne. Skończyłam je wczoraj o 4 w nocy bo dziś ma być odbiór "przed obiadem". Post publikuje tyko dzięki przebłysku geniuszu- razem z postem o wystawie zrobiłam wersję roboczą tego postu. Dodałam tylko parę zdań. Dopadła mnie też Jakaś choroba, konkretnie to rodzicielka mnie zaraziła... Wtorek to była tragedia, zombie chodzą szybciej i wyglądają lepiej niż ja wtedy...

Dziś dla odmiany nie będzie artystycznie. By dać odpoczynek oczom od moich prac pokażę Wam ostatnie ważki jakie dorwałam w sezonie 2014. Ostatnie są z października choć niektórzy jeszcze w listopadzie pokazywali zdjęcia żyjących. Ja niestety nie miałam czasu by latać za nimi w niesprzyjającej pogodzie i liczyć, że coś znajdę. Ostatni raz byłam w urodziny licząc na fruwającą niespodziankę iiiiii i musiałam obejść się smakiem....

Przedstawiane poniżej ważunie to głównie szablaki- razem z żagnicami to zwykle ostatnie latające jesienią ważki .  


Młody Szablak krwisty- ma jeszcze niewybarwione pterostigmy (te jasne pola na końcach skrzydeł), jego skrzydła są pięknie przejrzyste, nie nabrał jeszcze dojrzałych barw, nie uciekał tak chętnie jak dorosłe osobniki. Jest to przykład Szablaka czarnonogiego- mamy w Polsce takich 4 gatunki.


Tu mamy już dorosłego samca Szablaka krwistego, skąd nazwa chyba nie trzeba wspominać. Był bardzo odważny. Nie uciekał prawie wcale- jeśli już to siadał bardzo blisko a przy naszym bliższym spotkaniu nawet patrzył jakby zaciekawiony :)




Tu mamy ten sam gatunek tyle że samicę, spotkana kawałek dalej tego samego dnia jak wyżej


 To zdjęcie przedstawia parkę, samica nie jest już żółta jak ta wyżej. Ta samica jest o wiele starsza i nabrała bardziej pomarańczowo-czerwonej barwy.


Tu widzimy Szablaka zwyczajnego, samca dokładniej. To przykład Szablaka żółtonogiego- mamy w Polsce 5 gatunków takich Szablaków. Jak wskazuje nazwa grupy, od czarnonogich odróżniają je zółte lampasy na odnóżach.



Tu mamy samicę Szablaka zwyczajnego, ona też już zaczęła się wybarwiać na czerwono.


O wiele starsza samica



Tu zaś widzimy parkę tych Szablaków w akcji.


To również samiec Szablaka zwyczajnego. Co w nim takiego szczególnego, że dodałam drugiego samca? a no próbował mnie ugryźć, bestia jedna. Oczywiście nie są to ugryzienia bolesne ani tym bardziej jadowite- to takie słabe uszczypnięcie. Chłopakowi nie podobało się, że go złapałam (no i trudno się dziwić) ale chciałam zrobić zdjęcia boku, dalej dowiecie się dlaczego.


Samica tego samego gatunku, ma bardzo sfatygowane skrzydełka przez co słabiej latała i nie uciakała prawie wcale.



 I na koniec Szablak późny. To też szablak żółtonogi. Pamiętacie jak pisałam, że zdjęcie zwyczajnego chciałam zrobić z boku- właśnie nadszedł czas by wyjaśnić zagadkę. Te dwa Szablaki różnią się nieznacznymi szczegółami, najbardziej rzucający się w oczy to zółte pasy na tułowiu widziane z właśnie z boku.



 
Samica Szablaka późnego- ona też ma z boku takie żółte pasy.



 A na deser Żagnice. Niewiele ich sfotografowałam bo uciekają jak głupie.

Tu sama wylinka. Wg tego co skonsultowałam to wylinka Husarza ciemnego, niestety bez byłego lokatora w pobliżu. Innymi razy widywałam osobniki tego gatunku ale podobnie jak w przypadku większości wielkich ważek te też latają jak głupie i ciężko zrobić im zdjęcia. To oczywiście nie-niemożliwe ale mi się nie udało w tym sezonie. Może w tym roku :)


Żagnice jesienne. Spotakłam ich od groma. Nie zawsze jednak były chętne do współpracy. Kilka razy uciekały mi tuż przed zrobieniem zdjęcia. Innym razem samica która była kuszona przez samca (latał koło niej podkurczając i wywijając odwłok na znak, że jest gotowy do kopulacji a ona nic sobie z tego nie robiła hahaha) niestety brzeg był gęsto porośnięty trawami i innymi roślinami a wśród nich okropne pajęczyska np krzyżaki łąkowe brrrr. Próbowałam się przemóc, obejść je ale zaraz się okazywało że jest kolejny i kolejny no i zrezygnowałam z podchodzenia bliżej i robienia zdjęć.

 Te były zajęte sobą i udało mi się zrobić kilka fotek a potem poczuły się podglądane i odleciały połączone by spocząć w miejscu gdzie nie mogłam za nimi iść... skubane.




To już koniec kochani. Nowe ważki jeśli pogoda dopisze pokażą się na przełomie lutego i marca lub w marcu i będą to Straszki, które jako jedyne w Polsce zimują. Hibernują w suchej roślinności i nawet zimą potrafią latać pod warunkiem, że zrobi się bardzo ciepło i słonecznie jak na zimę. Normalnie jednak wychodzą wczesną wiosną a że luty u Nas ostatnio się ocieplił można je już spotkać nawet wtedy. Nie mogę się już doczekać :))


Dzięki za to że tu wpadacie i za ciepłe słowa pod moją szkatułką(nie sądziłam że aż tak się spodoba :) ) Dobrego dnia kochane :)) Ps. Darujcie mi wszelkiego rodzaju niedoróbki posta, nie mam za bardzo czasu by sprawdzić tekst w poszukiwaniu błędów. Buziaki!

6 komentarzy:

  1. No pokaźna ta Twoja kolekcja ważek, wielki szacun za cierpliwość w ganianiu tych owadów i ciekawe zdjęcia:) pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybacz mi głupie pytanie ale co to znaczy, że tylko straszki u nas zimują? A coo robią inne ważki? Odlatują do ciepłych krajów???

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic nie robią, nie żyją. Po spełnieniu głównego obowiązku- wkrótce po przedłużeniu gatunku giną, czasem po prostu nadchodzi ich czas a dla tych późniejszych przymrozki są zabójcze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje modelki są bardzo fotogeniczne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ piękne! Dziękuję za udział w moim candy :) życzę powodzenia :) pozdrawiam serdecznie Ola

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo podziwiam Twoją niezwykłą pasję:)

    OdpowiedzUsuń

Witaj. Dziękuję, że zajrzałaś/eś na mojego bloga i chcesz zostawić komentarz pod moją pracą. Twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna i zachęca do dalszej pracy, poprawy i doskonalenia swoich umiejętności. Pozdrawiam serdecznie :*